Rurki… magiczne spodnie, w które nigdy, ale to NIGDY się nie wcisnęłam. Spodnie, które mogłyby zawierać cały strecz tego świata, a i tak przed moimi kilogramami kapitulowały… Rurki, w których niezmiennie wyglądałam jak radziecka panczenistka. Słowem – spodnie nie dla mnie.